niedziela, 27 kwietnia 2014

Ryneczek Lidla - czy warto?

Kiedy wybudowali Lidla pod moimi oknami nie byłam szczególnie zachwycona. Kolejny market w mieście. A wierzcie mi, w promieniu 5 km są chyba wszystkie jakie funkcjonują na rynku :P
No ale że był najbliżej to i w nim najczęściej miały miejsce moje zakupy. Z czasem zauważyłam jednak kilka zalet, prócz tej, że mogłam iść do niego w kapciach (teraz znam miejsca, gdzie ludzie naprawdę chodzą w kapciach na zakupy:P). Ma produkty dobrej jakości, spory dział owocowo-warzywny i nie zdarzyło mi się, żeby kupiła coś nieświeżego, przeterminowanego czy budzącego jakiekolwiek moje zastrzeżenia. I jest naprawdę tani w porównaniu do innych sklepów tego rodzaju.




No ale od prawie 2 lat nie mieszkam w Polsce, a tutaj nie ma Lidla. Jakoś żyję bez niego :D ale wciąż widzę reklamy i widzę, że nie dzieje się najgorzej.

Szczególnie zaintrygowała mnie akcja sklepu Ryneczek Lidla. Owszem w celach marketingowych, ale edukuje i pomaga tworzyć zdrowe kompozycje na talerzu. Na stronie znajdziemy również Encyklopedię warzyw i owoców, a w niej informacje na temat niemal każdego z nich. Jest to krótka charakterystyka warzywa/owocu, informacje o tym jak je wybierać, jak wygląda, jak smakuje, jak je przechowywać, jakie ma właściwości, ciekawostki oraz wartości odżywcze. A do tego całe mnóstwo przepisów.

Niestety nie wiem jak to wygląda w praktyce. Czy zmienił się wygląd stoiska, czy wszystkie z tych owoców i warzyw możemy kupić w markecie? Jakiej są one jakości?

Może się okazać, że wszystko tak ładnie wygląda tylko w teorii...

Zatem może ktoś mnie uświadomi i powie jak to jest z tym Ryneczkiem Lidla ;)?



sobota, 19 kwietnia 2014

Fotomenu (1)

Poniżej kilka zdjęć mojego menu. Może mała inspiracja dla niektórych z Was ;)  
Smacznego!

Kanapka z dodatkami jak widać ;). 


Sałatka z makaronu pełnoziarnistego i warzyw.


Pieczywo Wasa z pastą kukurydzianą, oliwki, pomidor, sałata i sezam.

 
Kolejna propozycja kanapek.


Ryż z warzywami oraz surówka z marchwi i selera.


Warzywny mix przygotowany do gotowania na parze.


Jajecznica z dodatkami.


 Ryż, pierś kurczaka i warzywa z pary.


Omlet.


 Makaron z warzywami.


 Niemal klasyczna sałatka.


 Ryż z warzywami i płatki migdałów.


Brązowy ryż, pieczony łosoś i mix warzyw plus szpinak.


Jak widać staram się, aby było przede wszystkim kolorowo. Poza tym pilnuję, aby proporcje wynosiły odpowiednio 25% białka, 25% węglowodanów i 50% warzyw. Przemycam do każdego  z posiłków jak największą ilość warzyw. I nie boję się eksperymentować. Największą frajdę sprawia mi kiedy coś nie tylko dobrze wygląda, ale też smakuje ;)
I najważniejsze: nie zjadam tego wszystkiego na raz. Porcje obiadowe zwykle są tak duże, że muszę dojeść niektóre na kolację :P

Dobrze, że zbliża się pora kolacji, bo zrobiłam się głodna od tych pyszności ;) Pozdrawiam!

sobota, 12 kwietnia 2014

Mój orbitrek + mała recenzja Elliptical Cross Trainer

Od kilku miesięcy jestem jakże dumną posiadaczką orbitreka. Albo jak kto woli trenażera eliptycznego ;) Kupiłam go w czasach, gdy panowała u mnie głęboka zima - dosłownie
i w przenośni. Tak dla motywacji, bo skoro już wydałam pieniądze (maszyna jest używana i trafiłam na naprawdę dobrą okazję, niemal za bezcen) to nie mogę pozwolić, żeby się zmarnowały. Mój luby przepowiadał co prawda przyszłość dla niej jako wieszaka na ciuchy, ale na szczęście tym razem nie miał racji :P

A oto moja dziecinka Horizon EG5:






Posiada wszystkie "bajery" typu pomiar czasu, długości i prędkości, wydatek energetyczny, pomiar pulsu (chociaż nie jestem przekonana co do jego dokładności, gdyż czujniki znajdują się
w nieruchomych rączkach przy dłoniach, ale mogę się mylić) oraz oczywiście zmianę obciążenia. Wciąż się uczę o tej maszynie, więc nie wiem jeszcze jak używać programów, bo wiem że gdzieś są ;)

Do dzisiaj moje treningi na orbitreku ograniczały się do rozgrzewki, ew. krótkich interwałów, jak
w tym filmiku:


Dzisiaj wypadał mój dzień odpoczynku, ale że czułam się wypoczęta i czułam pewien niedosyt postanowiłam zrobić dłuższy marsz na orbitreku. Szukając odpowiedniej muzyki, trafiłam na film:


I jakoś tak upłynęło mi 60 minut na całym treningu ;) Ale po kolei. Zaczynamy od rozgrzewki zmieniając kolejne "zone", czyli obciążenia. Następnie jest trening interwałowy. A później nogi, na których odpadłam i momentami prawie krzyczałam z bólu. No cóż, nogi to wciąż mój słaby punkt ;)
Ostatnie jest zwolnienie, wyciszenie i streching.

Na początku strasznie mnie denerwowało, że jest tyle gadania, ale wytrwałam i z każdą kolejną minutą mniej zwracałam na to uwagę, a momentami nawet pomagało się skupić na treningu. I chyba właśnie o to chodzi.

Ćwiczenia na nogi kiedy ruch jest w półprzysiadzie wymiata :D Nareszcie znalazłam dla siebie niezły wycisk, który pozwoli mi w pełni skorzystać z mojej maszyny! Jeśli nudzi Cię "bezmyślne pedałowanie" na orbitreku, to polecam w ramach urozmaicenia treningów kardio.

Jeśli chcesz trochę więcej poczytać o orbitreku i ćwiczeniach na nim zajrzyj:

  A czy Ty lubisz ćwiczenia na orbitreku? Może masz swoje własne przemyślenia - podziel się w komentarzu!

 

 

 

wtorek, 8 kwietnia 2014

Aktywność fizyczna

Dzisiaj chciałabym zanotować kilka słów dotyczące moich ćwiczeń i wszelkich form oraz przejawów aktywności fizycznej.

Odkąd pamiętam byłam ruchliwym dzieckiem, a później wysportowaną nastolatką. I choć niemal od zawsze moja waga była na granicy nadwagi, to jakoś specjalnie nie było tego po mnie widać. W podstawówce grałam w kosza (dzięki któremu nabawiłam się paskudnej kontuzji kolana, która już na zawsze będzie mi uprzykrzać życie), brałam udział w zawodach i zawsze chodziłam na wf ;) W liceum z kolei grałam w reprezentacji szkoły w siatkówce (przez całe 4 lata na różnych pozycjach), mimo że nie należę do wysokich kobiet (163 cm). Lekcje wf 3 razy w tygodniu plus 2-3 dodatkowe sksy pozwalały mi na to, żeby utrzymywać stałą wagę. Ale niestety, czasy liceum odeszły w niepamięć, a ich miejsce zajęły studia i praca. I brak czasu na regularne ćwiczenia. Jedyne o jeszcze udało mi się szczerze uchować, to wycieczki rowerowe w okolicach miasta. I tyle. Rezultat - zero kondycji, dodatkowe prawie 15 kg i wmawianie sobie, że jest jak było. Ale nie było o czym świadczyły coraz większe rozmiary ubrań i coraz mniejsze dotychczasowe ubrania :P

Musiałam dopiero wyjechać z domu, żeby wziąć się w garść i spróbować coś zmienić. I tak od nowego roku 2014 zdrowiej się odżywiam o czym już pisałam, ale staram się również regularnie ćwiczyć. Aby się do tego zmotywować poczyniłam nawet pewne zakupy. Ale o tym kolejnym razem ;)

Staram się ćwiczyć co drugi dzień, rozpoczynając od rozgrzewki. Tę wykonuję sama bądź z jednym z wielu filmików dostępnych na youtube, bądź też na orbitreku ok.15 minut. Następnie czas na brzuch i pośladki z Mel B.  To zdecydowanie moja ulubiona "trenerka". Nie mogę się przekonań do treningów z Ewą czy ZWOW albo jeszcze innych. Na razie tylko Mel. Ponieważ moja forma delikatnie mówiąc nie była najlepsza, to już po 10 powtórzeniach odpadałam. Ale robiłam krótką przerwę i śmigałam dalej. W tej chwili nie mam już z tym problemów.






Mój sposób na trudne początki? Przeplatanie jednej serii brzucha z jedną serią pośladków. W ten sposób dawałam mięśniom chwilę na odpoczynek angażując kolejne. Po skończonych ćwiczeniach rozciąganie i odpoczynek. Z czasem do tego podstawowego dla mnie zestawu dodałam ćwiczenia na plecy (idąc za dobrą radą Agaty z Blue SWEATPANTS) oraz podtrzymujące biust.

Czy są jakieś rezultaty? Spektakularnych to ja nie widzę, ale... jednak różnica jest. Przede wszystkim kondycyjna. Jak pisałam już wyżej nie byłam w stanie wykonać nawet jednego ćwiczenia bez przerw. W chwili obecnej zdarza mi się, że czuję lekki niedosyt i szukam jeszcze jakiegoś instruktażu dla "dokopania się" ;) Ale wszystko powoli. Moim najbliższych celem jest zrobienie obu filmików z Mel B po kolei, bez przerywników. Dopiero wtedy będę szukała następnych wyzwań :)

A tymczasem nie mogę się doczekać aż zrobi się u mnie naprawdę wiosna i ciepło, żebym mogła odkopać rower i odkrywać przepiękne pobliskie lasy.

PS. Zapomniałam dodać, że do mojej aktywności można jeszcze zaliczyć kilometry, które nabijam w pracy :)

A jak wyglądały Twoje początki? Masz jakieś swoje sposoby na motywację do ćwiczeń?

wtorek, 1 kwietnia 2014

Perfumy, które mnie urzekły

Naprawdę nigdy nie byłam znawczynią markowych zapachów, a psikałam się tym co akurat wpadło mi w ręce i miało w miarę przystępną cenę oraz odpowiedni zapach. Nie lubię kwiatowych nut, owocowych i orzeźwiających. Jestem za to fanką ciężkich, słodkich perfum, które polecane są na wieczór.

Poniżej lista moich ulubionych perfum :)

Numer jeden na mojej liście to Euphoria Calvin Klein.
Intensywny i długo się utrzymujący zapach. Myślę, że dość popularny, a przynajmniej znany większości.

Na co dzień używam na zmianę Victoria`s Secret Angel oraz Love Express. Te drugie dostałam kiedyś w prezencie, ale zapach na tyle mi przypadł do gustu, że wciąż są w obiegu.




















Kolejne zapachy, które planuję włączyć wkrótce do swojej kolekcji to J`adore Dior - dostałam próbkę wraz z katalogiem z Macy`s i prawie od razu się zakochałam. Ponadto podoba mi się Armani Code i The One Dolce&Gabbana.







Ostatnim moim odkryciem i zakupem są perfumy signifikowane nazwiskiem Beyonce, mianowicie Rise Beyonce. Dla mnie poezja - słodkie i zapach długo się utrzymuje.






Lubisz, któreś z wymienionych wyżej zapachów? A może masz swoich własnych faworytów? Podziel się swoimi ulubionymi perfumami :)